Ks. Edmund Kałas MSF urodził się 15 lutego 1899 r. w Wierzchucinie Królewskim k. Koronowa w religijnej rodzinie, która utrzymywała się z rolnictwa. Wychowywał się w trudnych warunkach, miał radosne usposobienie, tryskał dobrocią i życzliwością w domu i w szkole, cechowały go: wyjątkowa wrażliwość i delikatność. W jego sercu od najmłodszych lat kiełkowało powołanie do życia kapłańskiego, które mógł zrealizować dopiero jako 27 letni mężczyzna, wstępując do Zgromadzenia Misjonarzy Świętej Rodziny w Górce Klasztornej.
Pierwsze śluby zakonne złożył 8 września 1927 r., a święcenia kapłańskie przyjął 12 czerwca 1932 r. w katedrze poznańskiej z rąk J. Em. Ks. Augusta Kard. Hlonda, prymasa Polski.
Jako kapłan pracował na różnych placówkach w kraju. Był wykładowcą i prefektem w kolegium wieluńskim, w Górce Klasztornej pełnił posługę mistrza nowicjatu oraz piastował wiele innych odpowiedzialnych urzędów. Ks. Edmund w 1938 r. podjął pracę duszpasterską we Francji, w ramach Polskiej Misji Katolickiej wśród Rodaków: w Livron par Caylus, Alvignac, Montlucon i Rossieres.
We Francji zastała go okupacja hitlerowska. Aresztowany przez gestapo za kolportowanie broszury prymasa Hlonda – Le Defi, demaskującej zbrodnie hitlerowskie w Polsce i udzielanie sakramentów świętych konającym więźniom, znalazł się w obozie śmierci w Mauthausen, gdzie został zamęczony przez esesmanów w dniu 9.06.1943 r.
Ks. Edmund Kałas był człowiekiem mężnym i odważnym, przygotowany na najtrudniejsze, myślał o śmierci. Do O. Generała MSF do Grave w Holandii, w liście napisał:
„Jestem wdzięczny Panu Bogu za wszystko. Ukochany Bóg jest tak dobry i zawsze łaskawy!/ .../ Tylko Pan Bóg wie, co nas tutaj jeszcze czeka, zawsze wierzymy jednak w Boską sprawiedliwość. [...] Do zobaczenia z Bożą pomocą”.
Zawsze wielką wagę przywiązywał do modlitwy, która pomogła mu wytrwać w wierności Bogu do końca swojego życia, zachować godność i odwagę. Żył przekonaniem, że nic nie zastąpi potęgi modlitwy, szczególnie w najtrudniejszych chwilach doświadczeń i cierpień.
W ostatnich tygodniach życia w obozie śmierci, w Mauthausen wyróżniał się jako człowiek wielkiej wiary w Boga, gorliwości i całkowitej ufności woli Bożej. Zachęcał innych do zgadzania się z wolą Bożą, nawet w obliczu bliskiej śmierci. Wiernie i mężnie, z radością realizował swoje powołanie, nigdy nie narzekał na przeciwności, odznaczał się wyjątkowym posłuszeństwem, odwagą, pokorą i wielką kulturą osobistą.
Gorliwość kapłańska do ostatnich chwil życia, gotowość bez lęku do niesienia pomocy w obozie śmierci z narażeniem życia stanowiły wyjątkowe cechy osobowości Ks. Edmunda.
Jego śmierć, która z pewnością miała znamiona męczeństwa, była świadectwem wiary w Boga, odwagi, posłuszeństwa i wierności Kościołowi oraz Zgromadzeniu MSF. Był gorliwym, mężnym i pobożnym kapłanem, pozostał wierny ideałom zakonnym do końca swojego życia.
Przeżył zaledwie 44 lata. Już od dzieciństwa starał się budować zasady swojego życia na Ewangelii i na nauce Kościoła. Był wspaniałym zakonnikiem i kapłanem, zawsze gorliwym, posłusznym i wpatrzonym w przykład Świętej Rodziny z Nazaretu.
W najtrudniejszym okresie, w piekle obozu koncentracyjnego w Mauthausen wykazywał wyjątkowy spokój, a zarazem męstwo i rozwagę, miał świadomość, ze trzeba zawsze godzić się z wolą Bożą i z miłością nawet w obliczu śmierci odważnie realizować swoje powołanie zakonno-kapłańskie.
Naoczny świadek śmierci napisał, że Ks. Kałas został zamordowany przez esesmanów, którzy domagali się, aby na placu apelowym, wobec zgromadzonych więźniów wyparł się wiary w Boga, uznając Hitlera jako boga. Przez wiele godzin sponiewierany, dotkliwie pobity, choć zmasakrowany mężnie i godnie znosił cierpienie.
Po wojnie ówczesny Rektor Misji Polskiej Ks. Franciszek Cegiełka w piśmie do przełożonych zakonnych Ks. Edmunda Kałasa zaświadczył o jego świętości życia, napisał:
„Żal nam bardzo Ks. Kałasa, kapłana według Serca Bożego. Chyba dlatego zabrał go Bóg do siebie, by nam i Zgromadzeniu dać świętego pośrednika w niebie. Mam nadzieję, że ojcowie będą się starali w swoim czasie o jego kanonizację”.
Od 17 września 2003 r. trwa drugi proces beatyfikacyjny Męczenników II wojny światowej, którym kieruje Biskup Pelpliński J. E. Jan Bernard Szlaga. W tej grupie kandydatów jest Sługa Boży Ks. Edmund Kałas MSF.
W dniu 24 maja 2011 r. w Pelplinie zostanie uroczyście zamknięty proces beatyfikacyjny II Grupy Męczenników II wojny światowej na szczeblu diecezjalnym i wszystkie dokumenty zostaną przekazane do Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych w Rzymie.
Staranie o wyniesienie na ołtarze naszego kandydata ma ogromne znaczenie tak dla Zgromadzenia Misjonarzy Świętej Rodziny, jak i całego Kościoła. Przeżywamy w obecnym czasie kryzys autorytetów, poniżanie roli i wartości rodziny chrześcijańskiej oraz pomniejszanie znaczenia życia kapłańskiego i zakonnego. Toteż potrzebne są każdemu z nas wzorce jasne, przejrzyste i bliskie czasowo. Potrzebny jest w naszej Rodzinie Zakonnej autentyczny przykład całkowitego zawierzenia Bogu i oddania się na służbę Kościołowi, włącznie z gotowością oddania życia.
Zachęcam do modlitwy o rychłą beatyfikację Sługi Bożego Ks. Edmunda Kałasa Misjonarza Św. Rodziny.
Napisał: Ks. Jerzy Łapiński MSF
Święty Jan Paweł II za szczególną powinność naszego pokolenia uważał zebranie wszystkich świadectw o tych, którzy oddali życie za Chrystusa. Podczas homilii w Bydgoszczy w 1999 roku mówił: „Nasz wiek, nasze stulecie ma swe szczególne martyrologium jeszcze nie w pełni spisane. Trzeba go zbadać, trzeba go stwierdzić, trzeba go spisać. Tak jak spisały martyrologia pierwsze wieki Kościoła, i to jest do dzisiaj naszą siłą, tamto świadectwo męczenników pierwszych stuleci”. Spełniając to życzenie Ojca Świętego, pragnę przedstawiać jedną z takich postaci – księdza Stanisława Dotkę MSF, którego 100. rocznicę urodzin i chrztu św. w tych dniach obchodzimy.
Ksiądz Stanisław Dotka MSF urodził się 8 sierpnia 1912 r. w Górce Duchownej. Tutaj też został ochrzczony i uczęszczał do szkoły podstawowej. Gimnazjum ukończył w Lesznie. Mając dwadzieścia jeden lat wstąpił do nowicjatu Zgromadzenia Misjonarzy Świętej Rodziny i odbył go w latach 1933-1934. Pierwszą profesję zakonną złożył 15 sierpnia 1934 r. w Górce Klasztornej. Studia filozoficzne ukończył w seminarium duchownym w Kruszewie k. Czarnkowa, a teologiczne w Bąblinie k. Obornik Wlkp., gdzie dnia 2 lipca 1939 r. z rąk ks. bpa Walentego Dymka przyjął święcenia kapłańskie.
Po Mszy św. prymicyjnej, którą sprawował 9 lipca 1939 r. w sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia w Górce Duchownej ksiądz Stanisław Dotka MSF pozostał na urlopie w domu rodzinnym. W tym czasie pomagał duszpastersko w parafii. Ksiądz proboszcz z sąsiedniej parafii w Radomicku nie wrócił na plebanię po wybuchu wojny, dlatego też ksiądz Dotka zastępował go w pełnieniu obowiązków i codziennie dojeżdżał do kościoła w Radomicku. Na początku 1940 roku został aresztowany, po uprzednim otrzymaniu zawiadomienia o stawieniu się do Komendy SS w Lesznie. W komendzie SS byli już zgromadzeni księża z okręgu leszczyńskiego. Wszyscy zostali wywiezieni do obozu przejściowego internowania do Miejskiej Górki, a po dwutygodniowym pobycie przetransportowani do Poznania do Fortu VII. Tam ksiądz Stanisław otrzymał numer obozowy 11509 i przeznaczenie do nowopowstającego obozu w Mauthausen. W rubryce więziennej napisano: „Mauth. 24.05.1940”.
„Jestem księdzem, tam jest moje miejsce”
Waleria Tomiak - siostra księdza Stanisława wytrwale podtrzymująca pamięć o bracie twierdziła, że mógł on uniknąć aresztowania, gdyby nie angażował się w zastępowanie księdza proboszcza z Radomicka. Mógł on ukryć się w przebraniu cywilnym, jednak tego sposobu ocalenia życia nie zaakceptował. Mówił: „Jestem księdzem, tam jest moje miejsce”.
Niewątpliwie taka odważna i zdecydowana postawa świeżo wyświęconego kapłana miała swe fundamenty w wierze wyniesionej z domu rodzinnego, z którego w poprzednim pokoleniu aż cztery rodzone siostry wstąpiły do Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia św. Wincentego a Paulo.
„Rodzinę Dotków znaliśmy jako bardzo religijną, wykształconą i patriotyczną - dają świadectwo Marianna i Czesław Grysowie, którzy mieszkali w parafii Górka Duchowna. Uczestniczyliśmy w Prymicyjnej Mszy Świętej księdza Stanisława latem 1939 roku. W młodym księdzu widzieliśmy wielkie powołanie i oddanie w czasie posługi kapłańskiej w Górce Duchownej i w pobliskim Radomicku. O tym także świadczyć może jego nieugiętość, gdy uprzedzony o groźbie aresztowania przez Niemców nie skorzystał z możliwości ukrycia się pod innym nazwiskiem i miejscem. Podobno miał wyrobione już nowe dokumenty (...) Niezwykłe jest to, że wcześniej zginął jego brat (w obronie Warszawy), a mimo to pozostał w służbie kapłańskiej do końca, będąc świadomy zagrożenia (...) Rodzina Dotków uważana była przez nas i wielu jako bardzo doświadczona i cierpiąca przez wojnę, ale zawsze nieugięta i pełna wiary chrześcijańskiej”.
Podobne świadectwo złożyła Łucja Zadrożna z Górki Duchownej: „Oświadczam, iż znałam księdza Stanisława Dotkę. Jako dziewczynka uczestniczyłam we Mszy Świętej, którą po święceniach kapłańskich latem 1939 roku odprawiał w Górce Duchownej przed ołtarzem Matki Bożej Pocieszenia. Pamiętam księdza jako człowieka bardzo pobożnego, pokornego, wyrozumiałego. Pomagał ludziom chorym, cierpiącym. Jako młody kapłan pomagał w duszpasterstwie w Radomicku i w Górce Duchownej (...) Pomimo, że uprzedzono go o aresztowaniu przez gestapo, nie chciał uciekać i ukrywać się. Był on człowiekiem nieprzeciętnej wiary, który swoje życie poświęcił ludziom i Kościołowi”.
Zyta Glinkiewicz przyjaźniąca się z siostrą księdza Stanisława - Joanną, we wspomnieniach spisanych w 1994 roku w broszurze pt. „W cieniu Cudownego Obrazu” tak mówi o rodzinie Dotków: „Był to bardzo religijny dom, ale nie oszczędził im Pan Bóg ciężkich prób, zakończonych tragiczną śmiercią czworga rodzeństwa. Najstarszy syn Stanisław po święceniach kapłańskich w 1939 roku, aresztowany, zmarł w Dachau. Władzio, jako podchorąży poległ na „polu chwały” w obronie Warszawy (...) Maria, najmłodsza, jako ofiara obozu koncentracyjnego w Żabikowie, niedługo po wyzwoleniu, ciężko poszkodowana zmarła, a po Tadziu nawet śladu nie znaleziono po jego wyjeździe z domu. Moja Jasia też zmarła przedwcześnie w Puszczykowie, jako matka piątki dzieci. Niech niniejszy zapis będzie dla nich hołdem całej społeczności góreckiej”.
Z Fortu VII ksiądz Stanisław Dotka został skierowany do obozu koncentracyjnego w Mauthausen w Austrii. Ostatecznie jednak znalazł się w Dachau, gdzie otrzymał nowy obozowy numer 22127. Dodajmy, że chociaż polscy księża ginęli w wielu obozach koncentracyjnych, to właśnie obóz w Dachau był specjalnie przeznaczony do zagłady duchownych. Dachau jest miastem położonym w Bawarii. Panuje tam srogi alpejski klimat, i właśnie tam w 1933 roku założono Konzentrationslager o charakterze karnego obozu pracy. Przebywało tu przeszło 2794 duchownych - w tym 1773 kapłanów z Polski.
Polscy księża wszelkie cierpienia znosili mężnie. We wspomnieniach obozowych nie znajdujemy żadnego przykładu zachowania, które byłoby niegodne kapłaństwa. Ze wzruszeniem czyta się natomiast przykłady heroizmu, jakim wykazali się oni w tych ciężkich warunkach. Kapłani zmuszani byli do wyczerpującej pracy fizycznej, poddawani różnym szantażom, prześladowaniom. Pozbawiano ich cieplejszej odzieży, co w surowym podalpejskim klimacie kończyło się wyniszczającą chorobą. Stosowano wobec nich wyrafinowane kary za wszelkie przejawy i oznaki modlitwy. Niektórzy umierając ofiarowywali swoje życie za parafian, za Kościół w Polsce, za Ojczyznę. Wszyscy duchowni polscy zgrupowani byli w blokach o numerach 28 i 30, natomiast kapłani innych narodowości w bloku nr 26.
Ksiądz Stanisław Dotka został zabity dnia 13 stycznia 1941 r. Zmarł w 29. roku życia i w 2. roku Chrystusowego Kapłaństwa. Rodzinie przysłano zawiadomienie o śmierci bez podania jej przyczyny, z możliwością obejrzenia zwłok. Siostra księdza Stanisława (Waleria) pojechała do Dachau. Brat był nie do poznania: wyniszczony, zmaltretowany, leżał aż do głowy przykryty papierem. Do głowy miał przyklejony plaster. Dozwolona wizyta trwała pięć minut, a później w pośpiechu odprowadzono siostrę księdza Dotki do bramy. Przysłano również prochy śp. księdza Stanisława, które zostały złożone w podziemiach kościoła parafialnego w Górce Duchownej.
Wierzę, że męczeńska śmierć księdza Stanisława Dotki wydaje dzisiaj swoje owoce - są to chociażby obecne powołania z parafii góreckiej: trzech kapłanów (w tym również autor tego artykułu), siostra zakonna i brat zakonny. Trzeba dodać, że ksiądz Stanisław w historii parafii Górki Duchownej był pierwszym powołaniem kapłańskim, chociaż parafia ta od dawna znana jest jako wielkie sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia.
ks. Jan Glapiak
Jan Berthier przyszedł na świat 24 lutego 1840 roku w Chatonnay na południu Francji. Był najstarszym dzieckiem Piotra i Marii Berthier, którzy ochrzcili swego syna dwa dni po urodzeniu, 26 lutego 1840.
W wieku sześciu lat młody Janek po raz pierwszy usłyszał od swojej babci historię Berthier objawień Matki Bożej na górze La Salette. Rok później rozpoczął naukę, najpierw w szkole w Chatonnay, a od 1853r. w Niższym Seminarium Duchownym w la Cote. W tym okresie dojrzewało w nim powołanie kapłańskie, które zaczęło się realizować w 1858r., gdy przekroczył próg Wyższego Seminarium Duchownego w Grenoble.
Po otrzymaniu święceń subdiakonatu wraz z kolegami udał się na La Salette. Zauroczony miejscem objawień i tworzącą się tam wspólnotą zakonną miał stwierdzić, że "ja tu jeszcze powrócę". I tak też się stało. Równo rok po tej pielgrzymce, 14 sierpnia 1862 roku rozpoczął nowicjat w Zgromadzeniu Misjonarzy Saletynów, a 20 września tego samego roku przyjął święcenia kapłańskie. Liczne choroby spowodowały, że nowicjat Jana Berthier wydłużył się z roku do trzech lat. Tak więc pierwszą profesję zakonną złożył 8 września 1865 roku. W swoich notatkach z rekolekcji przed ślubami napisał: "Nieustanna modlitwa byłaby dla mnie zbawieniem". Najpierw modlitwa, potem działanie - tą regułą kierował się przez całe swoje życie.
Jan Berthier zmarł 16 października 1908 roku . Odszedł w opinii świętości, która dała początek procesowi beatyfikacyjnemu rozpoczętemu 16 grudnia 1950 roku. Odtąd przysługuje mu tytuł Sługi Bożego.
Boże, Ty uwielbiasz tych, którzy Ciebie wielbią, wsław sługę Twego, Jana Berthiera. On zawsze starał się o chwałę Twoją przez pracę nad zbawieniem dusz i wychowaniem młodzieży, która jest nadzieją Twojego Kościoła. Spraw, aby przez Kościół zaliczony do grona świętych, przyświecał nam jako przykład świętej gorliwości o Twoją chwałę. Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen.