Każdego dnia podejmujemy pracę nad sobą. Zatrzymujemy się nad naszymi wadami, słabościami. Walczymy z naszymi grzechami. Dążymy do zmiany siebie na lepsze. Chcemy, coś w sobie zmienić.
Czasem na tę zmianę wpływają różne okoliczności. Chcemy być lubiani, lepiej wyglądać, lepiej się czuć a czasem jest to praca wewnętrzna. Jednakże kiedy już podejmujemy pracę nad sobą ulegamy zniechęceniu, poddajemy się. Zazwyczaj główną przyczyną jest brak widocznych efektów, zbyt słaba motywacja. Dziś chcemy wszystko szybko, już teraz. Chcielibyśmy po tygodniu, miesiącu zauważyć zmiany. Efekt najlepiej ekspresowy. Krótkoterminowy nakład pracy i długoterminowy efekt. Jednakże często na ten upragniony efekt musimy zaczekać.
Jeden z apoftegmatów doskonale obrazuje naszą sytuację. Pewien młody człowiek przyszedł do starca i powiedział: „Abba ciągle pracuję nad sobą, umartwiam się, modlę się, poszczę i ciągle mam wrażenie, że nic się nie zmienia”. Abba odpowiedział:, ,Synu masz tu kosz wiklinowy i przynieś mi wody”. Młody człowiek wziął brudny kosz. Miał świadomość, że woda będzie wyciekała. Poszedł nabrał wody i przyszedł do starca. Ten ponownie kazał mu przynieść wodę i tak 8 razy powracał z pustym koszem. Wreszcie nie wytrzymał i powiedział: „Abba, to nie ma sensu, woda wycieka, kosz jest pusty”. Abba odpowiedział: „Synu kiedy brałeś kosz nie zauważyłeś, że był brudny. Im częściej nabierałeś wody, tym bardziej stawał się czystszy i piękniejszy. Poprzez swoją wytrwałość, samozaparcie, choć wydawało ci się to bezsensu kosz się zmieniał. I tak samo jest z Tobą. W oczach Boga to wszystko, co podejmujesz ma sens, choć ty tego nie dostrzegasz”.
Każde nasze działanie ma sens. Osiągniemy zamierzony cel jeśli tylko wytrwałe dążyć do niego będziemy. Z czasem zobaczymy efekty naszej pracy. Potrzeba nam tylko wytrwałości i cierpliwości, a efekty przyjdą same. Bo jak mówił św. Hieronim: „chrześcijanin poznaje się nie po tym jak zaczyna, ale jak kończy”.