AKTUALNOŚCI
informacje z życia Seminarium

Przyjście nowych osób do seminarium jest zawsze radosnym wydarzeniem. Możemy trochę poznać kleryków pierwszego roku i dowiedzieć się jak przeżyli czas nowicjatu i złożenia ślubów.

Skąd jesteś, czym się interesujesz, co robiłeś zanim wstąpiłeś?

kl. Stanisław Walas MSF: Jestem z diecezji tarnowskiej z parafii św. Józefa Robotnika w Rzędzianowicach. Moje zainteresowania to pieczenie, gotowanie. Lubię także zajmować się kwiatami. Przed wstąpieniem do zakonu byłem nadzwyczajnym szafarzem komunii świętej i przez kilka lat pracowałem.
kl. Michał Młotek MSF: Jestem z Karczewa z parafii św. Wita w diecezji warszawsko-praskiej. Moją pasją jest ogrodnictwo, sadzenie kwiatów, drzewek. Przed nowicjatem ukończyłem technikum o profilu farmaceutycznym i przez trzy miesiące byłem na stażu.
kl. Jan Tomczyk MSF: Pochodzę z Koła w diecezji włocławskiej. Interesuję się wszelkimi sportami, od oglądania ich w telewizji po uprawianie. Najbardziej lubię koszykówkę, piłkę nożną, ping-pong. Chętnie obsługuję kamery, aparaty fotograficzne i inne urządzenia związane z mediami. Przed wstąpieniem skończyłem pierwszy rok studiów na Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II w Krakowie na kierunku dziennikarstwo.
kl. Szymon Rogalski MSF: Jestem z Kazimierza Biskupiego. Interesuje mnie muzyka – nie tylko słuchanie, ale też i granie na gitarze. Staram się tę pasję rozwijać. Lubię także pisać. Napisałem nawet książkę z dziedziny fantastyki. Zanim wstąpiłem do zakonu uczęszczałem do Liceum Ogólnokształcącego o profilu humanistyczno-artystycznym.

Jak poznałeś Misjonarzy Świętej Rodziny?

Szymon: Znam Misjonarzy Świętej Rodziny z klasztoru w Kazimierzu. Wychowałem się u ich boku. Przez wiele lat byłem ministrantem, potem lektorem.
Jan: Misjonarzy Świętej Rodziny poznałem nietypowo – podczas ewangelizacji Konina w centrum miasta. Mówiłem wtedy świadectwo wiary i miałem okazję poznać kleryków oraz ks. Adama Bajorskiego MSF. To był mój pierwszy kontakt z misjonarzami. Później pojechałem na rekolekcje prowadzone przez misjonarzy do Ciechocinka.
Michał: Moja znajomość z Misjonarzami Świętej Rodziny zaczęła się od pielgrzymki świderskiej na Jasną Górę. Z czasem dowiedziałem się, że prowadzą oni parafię w Świdrze niedaleko mnie.
Stanisław: Misjonarzy Świętej Rodziny poznałem w Rzeszowie gdzie jest nasza parafia. Zasiało się tam to ziarno w ziemi mojego serca, wykiełkowało i teraz jestem w seminarium.

Jak przeżyłeś czas nowicjatu i złożenie pierwszej profesji zakonnej?

Stanisław: Przed samymi ślubami było nerwowo – pojawiały się różne myśli, tak jak zresztą przez cały okres nowicjatu. Samo złożenie ślubów było przeżyciem przede wszystkim duchowym. W głębi serca obywało się to między Bogiem, a mną.
Michał: Czas nowicjatu był piękny i trudny zarazem. Mogłem budować głębszą więź z Bogiem, odkryłem prawdę o sobie – co jest we mnie złe, nad czym mam pracować, ale też to, co jest już dobre. Był to czas budowania siebie na fundamencie Chrystusa. Podczas uroczystości pierwszych ślubów denerwowałem się z powodu zewnętrznej otoczki, prób, przygotowań. W połowie Mszy Świętej uspokoiłem się i udało mi się przeżyć ten obrzęd duchowo. Będę zawsze wspominać te chwile.
Jan: Ksiądz rekolekcjonista mówił, że chciałby jeszcze raz przeżyć nowicjat, aby lepiej wykorzystać ten czas. Mi się zdaje, że wykorzystałem ten czas właściwie. Był to czas budowania więzi z Bogiem, wchodzenia w głąb siebie i odpowiadanie sobie czemu tu jestem i czy to moje miejsce. Był to czas trudny, ale to co trudne daje najwięcej radości i szczęścia. Pierwsze śluby były dla mnie radosne. Uświadomiłem sobie, że jestem poślubiony Panu Bogu, że biorę ślub z Kimś nieskończonym i nieogarnionym oraz to, że jestem niczym wobec Niego, a jednak mnie wybrał, choć nie zasłużyłem na to.
Szymon: Nowicjat był czasem wymagającym, czasem głębszego poznania siebie i Boga. Dojrzewałem do decyzji o złożeniu ślubów i poznawałem swoje motywacje z jakimi przyszedłem do zakonu. Uważam, że dobrze przeżyłem ten czas, choć zawsze można było lepiej. Natomiast złożenie ślubów było czasem spokoju, pomimo że dzień wcześniej byłem zestresowany.

Jak zareagowali twoi koledzy, gdy zobaczyli cię w sutannie?

Szymon: Niektórzy mówili: „Co ty zrobiłeś, wracaj do nas.” Niektórzy się uśmiechali i patrzyli na mnie z szacunkiem jak na innego człowieka – przemienionego.
Jan: U mnie było podobnie. Część znajomych patrzyła na mnie jak na kogoś innego. Niektórzy mówili:” Co ty najlepszego zrobiłeś.” Jednak czułem wsparcie znajomych, którzy uświadomili sobie, że nie jestem „ich”, ale bardziej Boga i zakonu. Reakcje były skrajne od radości do wyrzutów.
Michał: Znajomi wiedzieli, że wstąpiłem do zakonu i nie było to dla nich aż taki zaskoczenie. Nie wszyscy się spodziewali, że jak wrócę to będę miał już sutannę i pas. Czułem wsparcie z ich strony. Poczułem, że należę bardziej do Boga niż do nich oraz że podjąłem się zobowiązania. Nikt nie był negatywnie nastawiony.
Stanisław: Najbliższa rodzina rozpłakała się jak mnie zobaczyła. Samo chodzenie w sutannie oznacza, że mam być innym człowiekiem, nie tym starym sprzed roku. Jest to zadanie do świadczenia o Bogu w świecie i Jego mam ukazywać.

Jakie macie plany na przyszłość w zgromadzeniu?

Stanisław: Nie chcę tak daleko wybiegać. Chcę trwać każdego dnia i mówić:” Panie Boże dla Ciebie służę.” A co dalej Pan Bóg wie najlepiej.
Michał: Jeszcze nie poznałem dokładnie dzieł prowadzonych przez Misjonarzy Świętej Rodziny. Przede wszystkim chcę robić to do czego Pan Bóg mnie wezwie.
Jan: Praca Misjonarzy Świętej Rodziny jest dla mnie interesująca w każdej formie. Dziś chciałbym jechać na misje, ale wszędzie gdzie zostanę posłany, chcę służyć Bogu i będę szczęśliwy.
Szymon: Na razie nie planuję. Teraz skupiam się na formacji. Gdy przyjdzie czas pracy, wtedy będę wiedział już lepiej do czego jestem powołany.

Prosimy o modlitwę w intencji naszych nowych kleryków, bo już niedługo przed nimi zacznie się nauka.